„… ale współczesna cywilizacja może ulec zagładzie z co najmniej kilku powodów. Na przykład świat zlekceważy i uzna za fake, hoax, reklamę albo prowokację poważny wirus komputerowy, który zniszczy wszystkie kluczowe dane cyfrowe lub nie uwierzy koncernom farmaceutycznym w chwili realnego i poważnego zagrożenia, że istnieje nowa choroba, na którą wyłącznie one posiadają skuteczną szczepionkę.” J. Kotarbiński „Sztuka rynkologii” s.126
Czytając ten fragment, zatrzymałem się na chwilę. Diagnoza wydawała się trafna (rok wydania 2014) ale i przerażająca. Czy dotyczy ona tylko codziennego życia, a może również jest celna w stosunku do pracy managera? Każdy, kto pracuje dłużej na stanowisku managerskim, zna gorzki smak braku uważności i czujności rynkowej. Wiele szans rynkowych uciekło (Nokia/Kodak/Dell) na skutek bagatelizowania sygnałów docierających z rynku. W skali mikro również zdarzają się takie sytuacje. „Staszek był dobrym pracownikiem, sumiennie i profesjonalnie wykonywał swoje obowiązki. Kiedy inni uprawiali politykę chwaląc się swoimi sukcesami, wzruszał ramionami. Zrobiłem co do mnie należy. Tak często odpowiadał po kolejnym dobrze wykonanym zadaniu. Był niezastąpiony o czym dowiedział się, kiedy złożył podanie o dłuższy urlop. Tak długo? Kto Cię zastąpi! Jest tyle projektów w toku. 10 dni odpowiedział manager. Potem zorientował się, że nie jest taki istotny dla firmy, kiedy poprosił o podwyżkę. Słuchaj, jesteś zaszeregowany zgodnie z planem rozwoju. To wszystko co możemy Ci dać. Słowa, choć prawdziwe, nie uwzględniały jego ponadprzeciętnego zaangażowania i długiego doświadczenia. Kiedy na wymarzone stanowisko dostał się ktoś inny, bez kompetencji, powiedział tylko „znajomy królika, wszystko jasne”. Coś w nim pękło, stracił serce i zapał. Na zewnątrz wszystko było po staremu, jednak zwolnił o pół kroku. Manager widząc jego działania, pomyślał – chwilowy spadek formy – dam mu czas, niech się ogarnie. Jednak to było za późno, odejście Staszka było tylko kwestią czasu. …” W tej historii aż roi się od sygnałów ostrzegawczych co do rozwoju sytuacji w kontekście Staszka. Jaki błąd popełnił manager? Grzechem głównym managera jest brak wyobraźni i umiejętności przewidywania potencjalnych skutków własnych decyzji. Reszta to już pochodna braku świadomości efektów jakie może wywołać. Dlaczego tak się stało? Prawdopodobnie kanarek kierownika wyfrunął z klatki. Czy w twojej kopalni znajduje się kanarek? W polszczyźnie popularyzuje się powiedzenie „kanarek w kopalni”. Być może na skutek piosenki „Canary in a Coalmine”, zespołu The Police, tego nie wiem. Ja znam je dzięki efektowi Coroneo. Niezależnie od przyczyny popularności, wyrażenie to ma swoje korzenie w osobliwym zwyczaju dawnych tyrolskich górników. W zamierzchłych czasach, górnikom w kopalniach towarzyszyły kanarki. Do szybów zwożone były, ze względu na wrażliwość na metan ulatniający się w kopalniach. Widoczne oznaki złego samopoczucia ptaków były ostrzeżeniem i sygnałem do ucieczki. Oznaczało to, że miejsce jest zagrożone wybuchem, bo kanarki szybciej niż ludzie reagowały na wysokie stężenie trujących gazów. I tutaj dochodzimy do sedna. Obowiązkiem managera jest posiadanie systemu filtrującego szum od wyraźnych sygnałów przepowiadających kłopoty. Ani brak wrażliwości na bodźce, ani nadwrażliwość nie jest dobra. Pożądane jest mieć w swoim managerskim narzędziowniku, precyzyjne narzędzie do wskazania, jaka jest właściwa reakcja na pojawiające się sygnały. Jak skalibrować swoje narzędzia prognostyczno-diagnostyczne? Zapraszam do współpracy. ps. dziękuję steve p2008 za zdjęcie!
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorZapewniam płynne przejście między bliżą a dalą biznesową. Archiwum
December 2020
Kategorie
All
|