Cóż, Richard Feynman rzadko się mylił i tym razem miał rację. Nauka, zwłaszcza w dzisiejszych czasach nie kosztuje zbyt wiele. Jednak tego czego wymaga to uwaga i koncentracja na treści. Nie jest to łatwe gdyż bodźców walczących o naszą atencję jest ogrom. Ale czego się nie robi, by wiedzieć więcej? Wszak możemy tyle ile umiemy, prawda? W ostatnim wpisie dotyczącym poziomu drugiego firmowej finansowej piramidy potrzeb wspomniałem o ryzyku. Przez długi czas myślałem w jaki sposób przybliżyć to zagadnienie by ująć rzecz prosto ale nie prostacko. Z pomocą przyszła mi grafika, na jaką się natknąłem eksplorując zasoby internetu. Pewnie ilustracja jest szeroko znana (niestety nie dane mi było dokopać się do autorstwa) niemniej nic jej nie ujmuje z trafności oddania rzeczy. Pomyśl o ryzyku jako czymś co może się zdarzyć, ale też jaki może to mieć wpływ na firmę. To istotne rozróżnienie sprawia, że zaczynamy o niepewności myśleć w innych kategoriach. Zresztą i nasza ocena oferujących wartość się zmieni. Zastanawialiście się kiedyś nad fenomenem ubezpieczeń na życie? Wszak sprawny agent nie robi nic innego jak tylko uświadamia nam dwie kwestie: Czy coś się zdarzy (prawdopodobieństwo wystąpienia) i jaki tego będzie skutek (najczęściej zwiększa percepcję tego drugiego aspektu). I możemy się zżymać na takiego agenta, ale… uważam, że to jest dobry sposób rozmowy. Co mi grozi i jaki tego będzie skutek? To najprostsze ujęcie ryzyka. Zatem spróbujmy to zilustrować przykładem z obszaru działania firmy. Sprzedaż. Sytuacja następująca. Pojedyńcza aktywność działu handlowego jakim jest nawiązanie kontaktu jest kluczowa w uzyskaniu sprzedaży w ciągu miesiąca. W tym scenariuszu, klient do którego dzwoni handlowiec – nie kupi. Był to telefon jakich wiele. Jest to negatywna rzecz która się wydarza w firmie, bo przecież chcemy mieć skuteczność sprzedażową 100% prawda? Jednak, wiemy również, że to się zdarzy na pewno (odmowa jest dość częsta w handlu). Jaki to będzie miało wpływ na dział handlowy? Jedna odmowa to nic, jeśli jednak taki handlowiec na tym poprzestanie (w sensie, poprzestanie dzwonić po pierwszej rozmowie -> zniechęci się), to wkrótce strumień zleceń może przestać płynąć. Ujmując rzecz w krótkim terminie: Pojedyńcza odmowa – to spore prawdopodobieństwo zdarzenia, ale niski wpływ na biznes. Cóż. Trzeba się otrzepać i próbować dalej. Rozważmy inne przykłady: Firma przygotowuje się do inwestycji, chce kupić dodatkową halę, na której ma zrealizować zamówienia dla dużego kontrahenta, kary umowne za niewykonanie są duże. Czeka na decyzję kredytową, do której przygotowywała się solidnie. Jak wygląda ta sprawa z punktu widzenia naszej matrycy? Widzimy, że szansa wystąpienia negatywnego scenariusza (brak kredytu) jest niewielka (doświadczony doradca bankowy, parę złożonych wniosków, potencjalnie inne źródła finansowania itd.). Jeśli jednak to ryzyko by się zmaterializowało – miałoby to ogromny wpływ na biznes! Kary umowne zbyt duże, firma zapasów gotówki ma zbyt mały. Pisząc też lekko z boku, to właśnie największe ryzyko inwestora – że inwestycja się nie zakończy. To nie koniec możliwych sytuacji: Kolejny przykład to sytuacja w której dostawca jednej z pomniejszych komponentów do produkcji może przestać dostarczać potrzebną część. Firma jest liderem na rynku, każdy chce się wkraść w jej łaski i ogrzać jej blaskiem. Zatem sytuacja jest podobna do ryciny poniżej: Szansa, że dostawca się wycofa jest niewielkie a efekt na biznes mały. Niemniej i takie zdarzenia należy monitorować by z czasem problem nie urósł do niebotycznych rozmiarów. I ostatnia z sytuacji: To sytuacja w której firma w sposób niezauważalny dla niej samej, zwiększa sprzedaż jednak dynamika wzrostu należności jest 2 x większa niż przyrost sprzedaży. Oznacza to, że być może zaczyna rozdawać towar, wierząc, że kontrahenci zapłacą w obiecanym terminie. Jednocześnie jeżeli przy wzroście obrotów spada marża, okazuje się, że każdy z kolejnych miesięcy jest balansowaniem na cienkiej linie (cashflow). To sytuacja w której szansa wystąpienia braku płynności jest ogromna, a wpływ na biznes niepodważalnie wysoki. Takie zdarzenia trzeba mieć opisane (najlepiej KPI na swoim dashboardzie).
Wprawny finansista wyszuka słabe punkty firmy i z czasem zamieni je na Twoją korzyść. Odwróci operacyjną kartę bo procesy same z siebie się nie zmieniają. Patrząc na sprawy z punktu widzenia piramidy finansowej (poziomy bezpieczeństwa i cashflow) to właśnie w taki sposób one łączą się ze sobą. Jeśli nie masz zapewnionego cashflow, nie jesteś bezpieczny (ryzyko np. wniosku o upadłość złożoną przez dostawcę jest ogromne) a jeśli masz bezpieczeństwo a nie dbasz o cashflow (czyli cieszysz się zyskami nie patrząc na przepływy) znajdzie się sprawiedliwy, który Cię za to ukarze. Końcówka wybrzmiała trochę groźnie dlatego pozwolę sobie ostatnią sytuację opisać anegdotą: Siedzi Baca na drzewie i piłuje gałąź na której siedzi, przechodzi turysta: - Baco spadniecie! - Ni, nie spadnę! - Spadniecie! - Ni! - No mówię wam, że spadniecie! - Eeee, ni spadnę! Nie przekonawszy bacy Turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował aż spadł. Pozbierawszy się popatrzy za znikającym w oddali turystą i zdziwiony rzekł: - Prorok jaki, czy co? Nie lekceważcie proroków – finansistów! Z pozdrowieniami Andrzej
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorZapewniam płynne przejście między bliżą a dalą biznesową. Archiwum
December 2020
Kategorie
All
|