Stanąłem przed nie lada wyzwaniem. Po głowie chodziło mi pytanie, które niby bez przyczyny tam się pojawiło. Brzmiało ono następująco: "Kiedy manager pozna, że jest dojrzałym, kompetentnym pracownikiem na swoim stanowisku?" Lub też inaczej rzecz ujmując (bardziej zadaniowo) "Kiedy będzie gotowy do wyzwań kierowniczych?"
To zagadnienie uparcie pojawiało się w głowie. Zwłaszcza, że pytanie o zakładany efekt jest początkiem każdej współpracy. „Po czym poznasz, że osiągnąłeś to co chciałeś?” – to częste pytanie, które zadaje na etapie wyznaczania celu, okazało się być dla mnie trudne z metapoziomu obserwatora. No właśnie. Zadanie pytania w inny sposób może pomóc w odpowiedzi na nie. Więc innymi słowy: "Po czym poznaję, że manager jest gotowy do działania?" Odpowiedź wydawała się być intuicyjna, a kolejne pojawiały się błyskawicznie. Wiele z nich było nieprecyzyjnych takich jak: ...będzie odnosił sukces ...bez przeszkód realizował cele ...będzie biegły w procesie decyzyjnym ...wdrożenie nowego pracownika nie będzie wyzwaniem ...praca stanie się przewidywalna w znacznie większym zakresie niż jest teraz. etc. Wyliczanka zdawała się nie mieć końca. Stop. Poskromienie myśli było trudniejsze niż przyglądanie się ich powstawaniu. Ratunek przyszedł z nieoczekiwanej strony. Dla zachowania higieny ducha, czytam od czasu do czasu aforyzmy S. J. Leca. Przy przeglądaniu „Myśli nieuczesanych” jeden cytat zwrócił moją uwagę. I choć nie była to odpowiedź na postawione pytanie, tak dała mi do myślenia. Myśl Miroslava Holuba wybrzmiewała z kart książki w taki oto sposób: „Dojrzewać znaczy mówić od czasu do czasu „nie” tradycji, głęboko wrośniętemu starczemu albo i młodzieńczemu oportunizmowi, uniformizmowi i prawdopodobieństwu. „Nie” jest prawdziwą samoobroną myśli nieuzbrojonej i zadławionej dobrymi radami dochodzącymi z szeregów podoficerów”. To był ten trop, którego szukałem. W myślach odnalazłem ogrom sytuacji w których to właśnie wyrażanie sprzeciwu odróżniało prawdziwych managerów od osób po prostu awansowanych na to stanowisko. „Nie” dla pomysłów bez P&L. Miękkie „nie” dla zastępowania fachowców „niefachowcami”. To nie branie kolejnych projektów bez sprawdzania dostępnych zasobów. To również odważne decyzje co do działań, których nie należy podejmować, jak i zdefiniowanie klientów, których potrzeb nie można zaspokoić. To wyraźne stawianie granic. Między kolejnym pomysłem bez dokańczania wcześniejszych. Wkraczanie na grząski grunt tracenia tożsamości. Podejmowania samobójczych prób ataku na wysoce marżowe pola konkurentów, bez odpowiedniego zaplecza. Itd., itp. … I choć tego typu przypadków mógłbym przywołać bez liku, to szkoda mi rozwadniać notatkę kolejnymi przykładami. Bo tak samo jak w sztuce managerskiej tak w pisaniu, należy zachować dyscyplinę i odrzucać to co niepotrzebne. W tym samym duchu wypowiedział się S. Jobs. "Ludzie myślą, że koncentracja polega na mówieniu „tak” rzeczy, na której chcesz się skoncentrować. Ale tu zupełnie nie o to chodzi. Koncentracja polega na mówieniu „nie” setkom innych dobrych pomysłów, które tam są. " I tego Szanownym Czytelnikom życzę. Odwagi do świadomego odmawiania.
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorZapewniam płynne przejście między bliżą a dalą biznesową. Archiwum
December 2020
Kategorie
All
|