Czas płynie nieubłaganie co widać po dacie ostatniego wpisu. Zaniedbałem Ciebie, Drogi Czytelniku niemniej jednak solennie sobie obiecuję, że więcej taka przerwa się nie powtórzy. Jak być może zauważyłeś, treści pojawiające się skręciły z tematyki menadżerskiej na około-biznesową – czy nawet finansową. Sądzę, że odpowiada to bieżącym potrzebom Czytelników. Jednak myliłby się ten, który zobaczy tutaj tylko treści ekonomiczne. Pisząc o Firmie, tak naprawdę opisuje się człowieka i jego zmaganie z trudną materią zamiany pomysłu w pieniądze. Wszak wyrażanie wdzięczności w formie pieniężnej jest celem prowadzenia działalności. Firma – brzmi dumnie, dlatego chciałbym dzisiaj przedstawić swoje przemyślenia na temat ewolucji w myśleniu o przedsiębiorstwie. Dziś wiele się czyta na temat pandemii, słyszymy różne scenariusze – od kasandrycznych przepowiedni po bagatelizuje opinie. Nie będę kreślił prognoz, przedstawię Wam model ewolucyjny działalności.
Od zależności … do? Żeby móc podywagować o naturze działalności pamiętajmy, że dotyczy ona trzech obszarów – sprawności operacyjnej (jak dobry jestem w to co wykonuje), emocji (jakie towarzyszą mi przy pracy lub moim klientom albo dostawcom) ale także kontekst społeczny (czy jestem fair, czy płacę na czas, jakie mam stosunku z ludźmi i środowiskiem wokół). Kiedy spojrzymy na firmę przez te trzy soczewki zobaczyć możemy, że… Pierwszym etapem przy prowadzeniu działalności jest moment w którym zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy zależni. A to: rynek jest kapryśny, czy okazuje się, że cały nasz biznes zależy od jednego klienta, może też całe nasze wysiłki powiązane są jakością ludzi, którzy z nami pracują. Przypominamy sobie, że firma powstała, bo należało zaspokoić jakąś potrzebę. I Niestety ciągle napotyka się na jakieś ograniczenia. Co więcej – niektórzy ludzie lubią to – lubią uzależniać od siebie. Kiedy to ma miejsce? Kiedy właściciel nie płaci pracownikom (niech się starają to wtedy im dam) albo przesuwa zapłacenie faktur dostawcom (co z tego, że chcą – poczekają). To dość popularny model prowadzenia firmy w kraju nad Wisłą, jednak coraz rzadziej (i świetnie!) obserwowany. To bardzo męczący stan. Pełen napięć i frustracji (emocje! Pamiętacie?) Pojawia się poczucie zagrożenia i traci się wiarygodność wśród ludzi (kontekst społeczny – tak właśnie). Kiedy sytuacja dojrzeje, wtedy następuje zmiana myślenia a firma dąży do niezależności. Niezależność czy oznacza wolność? Przyjrzymy się pewnemu niezauważalnemu dylematowi – czy niezależność jest dobra? Co więcej – czy wolność to swawola (niezależność)? Czy firmy mogą robić co im się podoba? Czy kiedy zbudują już gruby „portfel” klientów, będę niezależny od tych którzy pożyczają kapitał, urzędy będą im niestraszne, w dostawcach będę mógł przebierać, to czy nie ma już nic więcej? Niezależność ma swoją cenę. Jest nią jakość. „Fat cats don`t hunt” mawiają bracia Brytyjczycy i mają rację. Już mniej się chce. Szuka się motywacji na siłę. Czasem przybiera to karykaturalne formy (infantylizacji stosunków gospodarczych – a to zbieranie punktów za dobre zachowanie, karmienie ludzi konkursami sprzedażowymi, wywieranie presji cenowej na dostawców, generowanie reklamacji nieuzasadnionych itd.). Nie – to zdecydowanie nie jest najlepszy sposób na prowadzenie firmy. Co dalej? Biorąc pod uwagę to, że po to się uczymy i żyjemy by robić to wśród działających ludzi, to kolejnym krokiem jest dojrzałość organizacyjna. Ona wyraża się w chęci do… Współzależność Po okresie romantycznego początku a następnie zrywu niepodległościowego, zaczyna docierać do nas, że firmy i stojący za nimi ludzie są nieznacznie różni od nas samych. (Polecam znakomity esej Olgi Tokarczuk „Przestaliśmy rozumieć złożoność świata). Że mamy w gruncie rzeczy te same pragnienia, ale wyrażamy je inaczej. Ze firmy nie mogą być niezależne same w sobie. Nie są samotnymi wyspami na ocenia gospodarczym. Kiedy do firm dociera, że „mogę być niezależny, ale…” to okazuje się, że to „ale” jest ważniejsze niż chwilowy komfort związany z pozorną niezależnością. Warto inaczej działać żeby współdziałać. Dzisiaj przewagą konkurencyjną nie jest to, że zamknę swój produkt w szafie dopóki nie będzie gotowy, że wyrwę produkt od dostawcy poniżej ceny, że doprowadzę do bankructwa uzależniając od siebie dostawcę. Dzisiaj wygrać można wtedy, kiedy zrozumie się, że jest się częścią ekosystemu. Że pracujemy wśród ludzi i dla ludzi a nie dla ich portfeli. Widać zmianę i ewolucję w myśleniu nie tylko w obszarach konceptualizacji biznesu (Minimum Value Product – Lean Model Canvas) ale też w działaniu – co bardzo cieszy. Słyszeliście może o użyczaniu talentów przez linie lotnicze Quantas? Zapraszam do przeczytania tej historii bo jest bardzo krzepiąca: https://www.reuters.com/article/health-coronavirus-australia-idUSL4N2BB5MV Czy znana Wam jest historia firmy Snieżka, która w pierwszej chwili postanowiła sprzedawać swoje dane dostawcom, ale odrzuciła ten pomysł i dała narzędzie do wspólnego rozwoju? Te przykłady (jak również inne) pokazują, że zmiana się dokonuje. Ze postawa – ja=moje może zostać zastąpiona na „ja w grupie”. To cieszy, to daje nadzieję, której tak teraz brakuje. Chciałbym podsumować ten tekst dwoma myślami: Pierwsza to taka, że zmiana się już dzieje – że powrotu z niezależności – do zależności nie będzie – bo okopywanie się w egoizmie – do niczego nas nie doprowadzi. Druga to taka – że bądźmy wrażliwi na tę drogę – od zależności, przez niezależność do współzależności, bo jak mawia J. J. Kluk – „… tego nauczyłem się od Japończyków – trzeba budować i tworzyć relacje, by kompetencje transformować w wyniki”. I tego życzę wszystkim – by wśród działających ludzi, nadawać sens naszemu (gospodarczemu) życiu. Do przeczytania! Andrzej
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorZapewniam płynne przejście między bliżą a dalą biznesową. Archiwum
December 2020
Kategorie
All
|