W poprzednim wpisie, opisałem problemy natury poznawczej. W dzisiejszych słowach, zajmę się problemami natury decyzyjnej. Dla porządku przypomnę, że jest to sytuacja, w której z problemem chcemy "coś" zrobić. Na tyle zastany stan rzeczy nas niesatysfakcjonuje, że postanawiamy działać. Żeby jednak działać, to trzeba, zastanowić się jak zrobić to najlepiej. Postulacja
Kiedy już zaobserwowaliśmy problem, rozłożyliśmy go na części i znamy relacje zachodzące pomiędzy składnikami, to następuje moment w którym chcemy podjąć jakieś działania. Więc w następstwie tej chęci, rodzi się pytanie „W co to zmienić?” Bez jasnej i klarownej odpowiedzi, można spodziewać się realizacji ludowego powiedzenia „Zamienił stryjek siekierkę na kijek”. „Co osiągnąć?” To pytanie wskazujące na jakąś potrzebę, dlatego definiowaniem tego co ma być efektem zamiany stanu istniejącego na inny, powinien zajmować się ktoś kto czuję tę potrzebę i umie ją zwerbalizować. W przypadku formułowania celu przez kogoś innego, jego brzmienie będzie niewłaściwe a w efekcie potrzeba może pozostać niezaspokojona. Rozwiązywanie problemów postulacyjnych to właśnie wskazywanie celów. Kiedyś realizował tę funkcję (postulatora) władca czy też król, a dzisiaj w strukturach organizacyjnych firm, widzi się oddzielanie tego obowiązku od innych czynności. Bo czymże innym jest podział na część strategiczną i operacyjną przedsiębiorstwa? Jest szereg sposobów by proces definiowania zamierzeń był skuteczny i efektywny, zostały opisane w rozdziale tej książki, Następną grupa sposobu radzenia sobie z kłopotami to: Optymalizacja Kiedy wiemy co mamy osiągnąć, pojawić się może dylemat: „Jak to zrobić? Jak to osiągnąć?” to częste pytania osób mające za zadanie doprowadzić projekt do końca, czy firmę do rentowności. W tych problemach chodzi o wybranie najkorzystniejszego sposobu postępowania, czyli radzenia sobie z syndromem „przykrótkiej kołderki”. Zasoby są ograniczone a czas na realizację krótki, dlatego też zasady mądrego planowania są tak popularne wśród optymalizatorów. W ekonomii mamy konflikt między dwoma podejściami – czy maksymalizować efekt a może minimalizować koszty? Pracując w dowolnym projekcie, to napięcie czuje się dość dobrze a rolą projekt managera sprowadza się do łagodzenia skutków tej sytuacji. W rozwiązywaniu problemów tego rodzaju (optymalizacyjnych) pomaga doświadczenie w danym obszarze, znajomość różnych sposobów działania daje dużą przewagę czasową. Dlatego różnica między skutecznością a efektywnością – na tym etapie uwidacznia się najbardziej. Realizacja Po przejściu i rozwiązywaniu poprzednich problemów dochodzimy do ostatniego. Trzeba zrobić to co się zaplanowało. Na tym etapie należy odrzucić komfort niepewności wyboru i snucia alternatywnych rozwiązań. „Better done than perfect” to motto wielu start-upów, gdyż nawet najlepsze plany bez realizacji są tylko mrzonką. Kiedy określono już cel, zasoby i harmonogram zostaje już tylko jedno. Robić. W działaniu ujawnia się odwaga, a wir wydarzeń rozwiązał już niejeden problem. Z tego opisu wiele wynika, również to, że wykonawcy są potrzebni tak samo jak optymalizatorzy czy postulatorzy. Nie ma lepszych czy gorszych funkcji w ramach organizacji, każdy ma pracę do wykonania. Bo cóż z tego, że za cel postawię sobie remont łazienki w wakacje, zaplanuję harmonogram i kupię płytki, jeśli nie znajdę fachowca, który dobrze to zrobi. Potrzeba osób które podejmą trud realizacji. To już wszystkie problemy, z jakimi możemy mieć do czynienia. Wyczerpują cały łańcuch zdarzeń. Nic więcej nas spotkać nie może. Jednak rzeczywistość jest barwna więc pamiętajmy, że zawsze można sięgnąć po pomoc. Choć artykuł zaczął się wzmianką o bohaterze z Karaibów, to chciałbym zakończyć go historią z bliższych nam regionów. Niech ta anegdota będzie również ćwiczeniem w analizowaniu i definiowaniu różnych rodzajów problemów. Zapraszam do lektury: We wsi zmarł człowiek i pozostawił swoim synom testament: „Najstarszemu synowi zostawiam połowę swego majątku. Średniemu synowi zostawiam trzecią część majątku. Najmłodszemu synowi zostawiam 1/9 swego majątku.” W momencie swej śmierci człowiek ów pozostawił po sobie jedynie 17 koni, nic więcej. Synowie zaczęli dzielić między siebie 17 koni: - Ja - rzekł najstarszy - biorę 1/2 wszystkich koni. Znaczy 17/2 to będzie 8 i pół konia. - Jakże to bierzesz 8 i pół konia? - spytał średni brat - Będziesz konia kroił na kawałki? - Rzeczywiście - przyznał mu rację brat - ale wy także nie weźmiecie swoich części. Przecież 17 nie dzieli się ani przez 3, ani przez 9. - Słuchajcie - wtrącił się najmłodszy brat - znam bardzo mądrego człowieka. Nazywa się Iwan Mądry. On będzie w stanie nam pomóc. - Dobrze, wezwij go zatem - zgodzili się pozostali bracia. Najmłodszy brat wyszedł i wkrótce wrócił w towarzystwie człowieka, który jechał na koniu i palił krótką fajkę. - Oto i on - oznajmił najmłodszy brat. Bracia opowiedzieli o swoim problemie. Ten wysłuchał ich i rzekł: - Weźcie mojego konia - wtedy będziecie mieli 18 koni i podzieli się łatwo. Bracia zaczęli dzielić 18 koni: Najstarszy wziął 1/2, czyli 9 koni. Średni 1/3, czyli 6 koni. Najmłodszy 1/9, czyli 2 konie. Bracia ustawili obok siebie swoje konie. 9 plus 6 plus 2 równa się 17 koni. A Iwan Mądry wsiadł na swego, 18 konia i zapalił fajeczkę. - I co? Zadowoleni?
0 Comments
Leave a Reply. |
AutorZapewniam płynne przejście między bliżą a dalą biznesową. Archiwum
December 2020
Kategorie
All
|